HISTORIA RASY

HISTORIA RASY OWCZAREK SZKOCKI COLLIE

fot. Marcelina Kijak

Początki powstania rasy owczarek szkocki collie, tak jak wielu innych ras psów, są prawie niemożliwe do odtworzenia. Od najdawniejszych czasów psy były wykorzystywane przez człowieka. Pomagały w polowaniu, później przeznaczone były do pilnowania stad oswojonych zwierząt, poza tym strzegły domostw ludzkich.

Najbardziej prawdopodobna teoria początków collie mówi, że pochodzą one od starożytnych owczarków, żyjących w czasach rzymskich. Towarzyszyły one żołnierzom w marszu przez Galię, południową Anglię, aż dotarły do Anglii północnej. Rzymianie podzielili swoje psy na trzy grupy: „strażników”, „pasterzy” i „myśliwych”.

Prawdopodobne jest, że przybyłe psy pochodziły z tych grup.Istnieje teoria, że Szkoci i Piktowie wykradali część egzemplarzy aby kojarzyć je ze swoimi psami. Możliwe, że stały się one pionierami rasy collie. Krzyżowanie następowało także poprzez przypadkowe kojarzenia wałęsających się osobników. Są to wszystko jedynie przypuszczenia, lecz faktem jest, że ówcześni właściciele – „hodowcy” prowadzili selekcje w kierunku uzyskania i spotęgowania instynktu psa pasterskiego.

Trudno również wyjaśnić pochodzenie słowa „collie”. Było ono zapisywane na wiele różnych sposobów: „coll”, „colley”, „coally”, „coaly”. Przyjęto jednak, że pochodzi ono z anglosaskiego „col”, które znaczy „czarny”. Słownik Rolniczy, opublikowany w Anglii w 1843 roku, mówi, że ówcześnie używano przestarzałej nazwy „collie” dla owiec, które miały czarną głowę i nogi. Stąd już krok do wyjaśnienia, że psy, które opiekowały się tymi owcami nazywano pasterzami collie i z czasem nazwa ta przyjęła się dla psów.

Starożytne psy owczarskie, od których pochodzą collie, były koloru czarno-białego i ważyły około 45 kg. Miały stosunkowo krótkie, przekątowane nogi i długi zad. Głowa ich była szeroka, wysklepiona, grzbiet kufy opadający, zaś nos raczej spiczasty. Uszy miały całkiem załamane u nasady, oczy żółtawe. Sierść o grubej warstwie zewnętrznej i delikatnym podszerstku była niezbyt długa. Jeśli pojawił się osobnik z długą, puchatą szatą, często stawał się darem dla dziedzica, który używał go do hodowli dla jego urody i na pokaz. Ciekawostką jest fakt, że ówcześni pasterze wysoko cenili psy z tak zwaną „krowią postawą” tylnych kończyn, co dzisiaj uważane jest za dużą wadę.

Do dalszego uszlachetnienia pracującego collie przyczyniły się psy owczarskie z pogranicznych szkockich hrabstw. Były one wyższe, miały krótszy zad, krótszą sierść. Głowa była z mniej wypukłym czołem i mocniejszą, prostą kufę. Szatę miały w różnych kolorach: czarno-białą, czarną, czarną z podpalaniami na kufie i łapach nieraz aż w odcieniu czerwonym. Istnieją zapiski, że w tym okresie (koniec XVIII w.) dokonywano krzyżówek z innymi rasami. Biedni ludzie krzyżowali swoje collie z seterami i retriver labradorami, potrzebowali bowiem psów z instynktem tropiciela, aby kłusowały, przynosząc im pożywienie. Najsłynniejsza historia jest omówiona w The book of the Dog (Vero Show, 1881 r.). Mówi o krzyżówce z gordon seterem, który jest narodowym psem szkockim, a zaszczyt wyhodowania tej rasy przyznaje się Księciu Gordonowi. Jest pewne, że w pierwszej połowie XIX wieku (około 1820 r.) książę ten hodował setery, robiąc próby w kierunku ich ulepszania. Dowiedział się o suce collie, która miała nadzwyczajne cechy. Była ogromnie inteligentna i niezawodnie posłuszna. Przyuczono ją do polowania na ptactwo, co przyniosło jej szeroki rozgłos. Książę odkupił ją od właścicieli, pasterzy mieszkających niedaleko jego siedziby. Następnie skojarzył z seterem, jednym ze swoich najlepszych reproduktorów. Tej suce collie zawdzięczamy początek rasy Gordon Setera. Historia ta jest dobrze udokumentowana.

W tamtych czasach mało zwracano uwagę na „urodę” psów, koncentrowano się raczej na ich przydatności do pracy, dlatego jest mało prawdopodobne, że ta krzyżówka z seterem miała na uwadze poprawienie koloru u collie. Chodziło raczej o poprawienie ich możliwości myśliwskich.

Potomstwo collie z kojarzeń z seterami ponownie krzyżowano z pasterskimi collie. Skutkiem tego nastąpiła zasadnicza zmiana umaszczenia collie. Zmienił się dominujący kolor rasy. Trwało to przez pewien czas, aż unormował się zmieniony odcień, który nazwano „złoty” (golden). Seter przekazywał nowym osobnikom dłuższe i proste kończyny, większą truflę nosa i tępy koniec kufy. Mówiono też wówczas o krzyżowaniu collie z borzojem, ale nie było to udokumentowane. Wzmianka o tym pochodzi od pewnego hodowcy, który mówił o „ruskim wlewie”. Trudno dociec powodu, lecz był to fakt, na co mamy dowody. Są to głowy z garbonosem (inaczej rzymskim nosem), z ustępującym czołem i od czasu do czasu pojawiające się osobniki z wełniastą sierścią.

Orson Magiczny Szkot, fot.

Brzemienne w skutki było użycie do kojarzeń psa o nazwie rasy „ban dog”. W przekładzie znaczy to „wielki pies” lub „mastif”. Następstwem tego były owczarki collie, w wyrazie bardzo podobne do współczesnych. Miały one jednak różnej długości włos. Osobniki z bardzo krótkim włosem krzyżowano dalej z „ban dogiem”, co w efekcie dało podstawę do wyhodowania collie krótkowłosego (collie smooth). Niektóre egzemplarze użytych „ban dogów” miały bardzo krótkie ogony, dlatego wada ta ujawniła się ówcześnie i niestety przetrwała do dnia dzisiejszego.

W połowie lat osiemdiesiątych ubiegłego stulecia collie stały się przedmiotem uwagi typowych hodowców, którzy zamierzali kojarzyć w „czystości” rasy, koncentrując się zarówno na cechach psychicznych, jak i eksterierowych. W 1860 roku w grudniu, w miejscowości Birmingham, odbył się trzeci w historii pokaz psów. Podzielono je na grupy: sporting (psy myśliwskie) i nonsporting (inne). W tej drugiej wydzielono grupę psów pasterskich. Jednak na świetność naszej rasy trzeba było jeszcze poczekać. W 1863 roku na wystawie w Birmingham zgłoszono 6 owczarków (ogólnie). Natomiast w 1871 roku wystąpiło ich już 17, w tym 2 z nich były owczarkami collie.

W tamtych czasach nie było obowiązku rejestracji psów hodowlanych. Nie rejestrowano ich też na wystawach. Mimo to dał się zauważyć wzrost popularności ras psów pasterskich. W 1870 roku w Crystal Palace odbyła się wystawa, na której utworzono oddzielnie klasy dla psów długowłosych i krótkowłosych. Dużej popularności rasie przysporzyła Królowa Wiktoria, która w swoim majątku w Balmoral w Szkocji hodowała dużo pracujących collie (w różnych kolorach). Dwa psy o umaszczeniu czarno-podpalanym zaprezentowała publicznie w USA i wywołały one ogromne zainteresowanie ze względu na urodę i oczywiście osobę królowej.

Tak jak pisałam wcześniej dominującym umaszczeniem do tej pory były kolory: czarny, czarno-biały, czarno-podpalany. W 1871 roku na wystawie w Birmingham pokazano psa o umaszczeniu śniadym. Był to OLD COCKIE. Jego kolor wywołał sensacje i w krótkim czasie stał się szalenie modny. Był to pies, który wywarł bardzo duży i korzystny wpływ na polepszenie rasy. Znawcy twierdzą, że był on pierwszym i bardzo utytułowanym wystawowym collie. Wielokrotnie wykorzystywano go jako reproduktora. W znaczący sposób przyczynił się do poprawienia wyrazu głowy collie. Nie był dużym psem (ok. 55 cm), o mocnej kości i proporcjonalnym tułowiu. Miał bardzo dobrze uformowaną głowę, migdałowe oczy i prawidłowe uszy. Szata jego była bardzo gęsta, o wspaniałej strukturze, z długim włosem. Posiadał ogromny, biały kołnierz i typowe, białe znaczenia. Kończyny jednak miał znaczone brązem, podobnie jak u cocker spaniela. Dzisiaj widuje się często u sheltie. Nie jest możliwe odtworzenie przodków OLD COCKIE’ego. Pan White – jego właściciel – nigdy tego nie ujawnił. OLD COCKIE urodził się w 1868, a zmarł w 1882 roku.

Poważnym konkurentem na wystawach dla OLD COCKIE był tricolorowy OLD MEC. Urodził się dwa lata później. Miał piękną sierść, lecz układającą się w fale. Głowa jego nie ujmowała swym wyrazem tak jak u OLD COCKIE’ego.

Najlepszym potomkiem OLD COCKIE’ego, był prawdopodobnie urodzony w 1876 r., pies o imieniu Tomlinson’s SCOTT. Miał dobry wzrost, poprawny ruch, bardzo ładną głowę. Był śniadego umaszczenia z ogromnym, białym kołnierzem, który wspaniale uwypukla głowę i szyję. Sierść była gęsta, choć niezbyt długa. Pies ten jednak nie był wystawiany, gdyż został poparzony wrzącą wodą, ale poprzz swoich potomków, znalazł się w większości rodowodów. Jego syn, DUNCAN, był praprzodkiem cudownego i ogólnie znanego Ch. Metchley Wonder.

Roxy Magiczny Szkot, fot. K. Kisiel

W 1873 roku urodził się TREFOIL, pies-legenda w rasie collie. Anglicy twierdzą, że nie ma takiego collie, który by w początkowej męskiej lini nie wywodził się od TREFOIL’a. To unikalny przypadek hodowli. Osiągnął wybitne sukcesy wystawowe, ale sławę przyćmiy jeszcze jego sukcesy jako reproduktora. Był tricolorem, o długiej sierści, z kryzą, która prawie dotykała ziemi, co ujmowało ówczesnych hodowców. Jednak szata nie była odpowiednio gęsta. Miał ładną budowę i ruch. Głowę z doskonałym wyrazem, migdałowymi oczami i dobrze ułożonymi uszami. Miał wspaniały charakter, wesołe i pogodne usposobienie. Przekazywał potomkom swój długi włos.

Z wielce znaczących w tamtym okresie należy wspomnieć jeszcze o psie p. Brackenburgh, imieniem SCOTT. Urodził się w 1873 roku. Niestety jego rodowód jest nieznany. Odegrał decydującą rolę w historii collie o umaszczeniu blue-merle.

HISTORIA COLLIE BLUE-MERLE

Nie sposób, w omawianiu historii rasy collie, pominąć osobniki o umaszczeniu blue-merle oraz równie ważnego faktu, że przyczyniły się one do powstania tego koloru w rasie owczarek szetlandzki.

Blue-merle to najbardziej rozpowszechniony kolor psów pasterskich w połowie XIX wieku, a osobniki takie występowały na terenie całej Anglii. Oryginalna nazwa tej barwy brzmi – „marled” i została dawno temu zamieniona na „merle”, które uległo zniekształceniu do słowa „marmur” (marbled).

Jak wspomniałam, ze względu na powszechność występowania w owym czasie owczarków o umaszczeniu merle, były one traktowane jako pospolite, nieciekawe i niegodne uwagi. Szczenięta merle, zaraz po urodzeniu, były z reguły „likwidowane”. Na efekt nie czekano długo, ponieważ kolor ten prawie wygasł. Tylko dzięki kilku entuzjastom i zapaleńcom z końca XIX wieku przetrwały do dzisiaj. Osobniki blue-merle mają coraz większą rzeszę sympatyków. Coraz wiecej jest hodowli, których właściciele piszą w reklamach „specjalizuję się w kolorze blue-merle i tricolor”.

Osobą, której zawdzięczamy przetrwanie merli, jest pan W. Arkwright. Zajął się tymi collie około 1870 roku. Prowadził wiele próbnych kojarzeń merle z pozostałymi kolorami. Stworzył najpiękniejszą psiarnie o tym umaszczeniu. Swoje doświadczenia przekazał innym hodowcom. Twierdził, że najczystrzego merle uzyska się z kojarzenia merle x czarny podpalany (black and tan), ale tego umaszczenia już od końca XIX wieku się nie spotka. Ściśle za tą krzyżówką podąża merle x tricolor. Pan Arkwright nie lubił kojarzenia merle x śniady. Twierdził, że daje to „błotny” kolor merle oraz nieodpowiedni kolor śniady, często z niebieskimi oczami (zawsze jednak będą prowadzone podobne krzyżówki). Chytrość genetyki polega na tym, że w pierwszym pokoleniu może nie ujawnić się nieprawidłowość, ale w drugim już na pewno ujawniają się niebieskookie śniade, które genetycznie są merle i mogą dawać merle przy kojarzeniu z innymi kolorami.

Pierwszym wystawionym collie tej barwy był pies o imieniu SCOTT, będący własnością F. B. Brackenburg z Norfolk. Pan Arkwright był jego wielkim wielbicielem i opisywał go jako srebrzysto-niebieskiego, z niewielkimi plamkami, białym kołnierzem, klatką piersiową, stopami i końcem ogona. Miał mocne podpalanie na kufie i nogach oraz jedno oko niebieskie. Próbował go kupić, lecz nie udało się, skojarzył zatem z nim swoją sukę imieniem RUSSET. Suka ta we wspomnieniach ówczesnych hodowców, opisywana była jako „czerwono-szara”, czyli można przyjąć, że po prostu była marmurowo-śniada. Prawdopodobnie potomstwo SCOTT’a i RUSSET dało podwaliny dla nowoczesnej linii owczarków blue-merle.

Materiały pochodzą z książki  „Collie i Sheltie”